Noc przed Chudym Wawrzyńcem – ultramaratonem górskim w Beskidzie Żywieckim, podzielonym na dwa dystanse: 50 km i 80 km – nie zapowiadała nic dobrego. Nad nami urwało się niebo. Drżący i skuleni pod kołdrą, w otoczeniu potężnych wyładowań atmosferycznych, zastanawialiśmy się, co przyniesie zbliżający się ranek; czy bieg w ogóle się odbędzie? Noc była złowroga.
Do biegu na 50 km mój mąż przygotowywał się od ponad pół roku - to on miał startować w Chudym Wawrzyńcu. Jednak górskie zawody to przecież znakomita okazja do rodzinnego wypadu w góry, tym bardziej, że Beskidy były nam mało znane. Na bieg i zwiedzanie okolicy przeznaczyliśmy cztery dni. Jako miejscowość wypadową, trochę w ciemno, wybraliśmy Ujsoły i ośrodek wypoczynkowy pod tą samą nazwą. Na miejscu okazało się, że był to strzał w dziesiątkę; kilka małych uroczych górskich domków położonych jest w spokojnej i pięknej okolicy, tuż nad potokiem, który przyniósł nam wiele ukojenia i pociechy w kolejne gorące dni. Ale Ujsoły to nie tylko typowa górska wieś, to także miejsce, gdzie kultywowane są dawne obyczaje i tradycje, i to właśnie do nich nawiązuje Chudy Wawrzyniec.
Wawrzyńcowe Hudy
Co roku na początku sierpnia, nocą, wszyscy ujsolanie oraz mieszkańcy Glinki, Soblówki i Złatnej gromadzą się przy ogniskach i tzw. hudach – trzydziestometrowych paleniskach, aby uczcić pamięć św. Wawrzyńca (patrona ognia), który wg wierzeń mieszkańców w dawnych czasach uchronił wieś przed zarazą. To właśnie owe paleniska, jako znak od św. Wawrzyńca, palone na najwyższych wierchach, przegoniły chorobę z okolicznych lasów, chroniąc tym samym mieszkańców przed zagładą. Zwyczaj ten jest tak stary, iż nawet najstarszy gazda we wsi nie potrafi podać, od kiedy palone są hudy. Obecnie wydarzenie to obchodzone jest w bardziej folklorystycznej formie. Od trzydziestu pięciu lat paleniu hud towarzyszą także liczne atrakcje, m.in.: zawody drwali czy turniej o Puchar Wójta Gminy Ujsoły, a przy tym oczywiście tańce ludowe, liczne koncerty i atrakcje dla rodzin. Wawrzyńcowe Hudy co rok przyciągają do gminy Ujsoły wielu turystów. I do tej właśnie tradycji oraz postaci św. Wawrzyńca nawiązuje także ultramaraton Chudy Wawrzyniec, który w tym roku odbył się po raz drugi.

Trasa na 80 km
Jak mówią organizatorzy zawodów, postać Chudego Wawrzyńca to duch beskidzkich gór. Ultramaraton nie jest jednak połączony z Wawrzyńcowymi Hudami. Podobnie jak w zeszłym roku, bieg odbył się tydzień po obchodach. Uczestnicy rozpoczynają zawody w miejscowości Rajcza, a kończą w Ujsołach. W trakcie biegu, po zejściu z Wielkiej Rycerzowej, maratończycy decydują, czy biegną 50 czy 80 km. Łącznie do pokonania mają 3000 metrów podejść i podbiegów. Prawda, że pięknie? Mimo tak zachęcającej trasy i przepięknych górskich widoków, noc przed biegiem nie zapowiadała nic dobrego… powiało grozą.
Szlaki: Rycerzowa i Zapolanka
Noc, kiedy urwało się niebo
Zaczęło się około 22. Potężna burza ulokowała się nad Ujsołami. Deszcz walił w drewniany domek z łomotem, a potężne grzmoty dudniły w uszach, dodatkowo upiorne wrażenie potęgowały błyskawice. Nawałnica była tak silna, iż mieliśmy chwilami wrażenie, że zdmuchnie nas niczym wilk z bajki o trzech świnkach. Przyznam, że jeszcze takiej burzy nie doświadczyłam, a właściwie burz, było ich bowiem tej nocy kilka. Około 2-3 nad ranem, czyli tuż przed startem, po krótkim śnie, odetchnęliśmy z ulgą – burze ustały. Nawałnice pozostawiły jednak po sobie ślad – na trasie leżały połamane drzewa, a góry spowiły mgła i mżawka, za to nic już nie zapowiadało kolejnych burz. Chudy Wawrzyniec czuwał nad zawodnikami. Start 4.30.
Mąż tuż przed wyjściem na start
W oczekiwaniu na tatę
Choć pogoda niezbyt zachęcała do wycieczek, zaraz po śniadaniu wybrałam się z synkiem na zwiedzanie okolicznych szlaków, a jest co zwiedzać. Gmina Ujsoły, to doskonała baza wypadowa w góry, otoczona siatką pięknych szlaków i schronisk PTTK. Turyści mają do wyboru kilka atrakcji, jak chociażby zwiedzanie leśniczówki z XIX wieku w Złatnej, zabytkowe kapliczki w Soblówce czy Geopark w Glince. My jako cel wycieczki wybraliśmy najbliższy nam szlak zielony, prowadzący przez Muńcuł do Bacówki na Rycerzowej, położonej na tzw. Hali Rycerzowej, która stanowi wspaniały punkt widokowy. Szlak ten chciałam zwiedzić chociaż w kilku procentach. Nie było jednak nam to dane.
Rzeka przepływająca przez szlak zielony oraz niezdobyty przez nas szczyt – Muńcuł (1165 m)
O ile zbieranie i wrzucanie kamieni do przebiegającej przez szlak rzeki okazało się bardzo ciekawym zajęciem, to już spacer po wyższych partiach góry oraz podmokłych terenach niezbyt przypadł mojemu trzylatkowi do gustu. Głównym problemem nie okazały się jednak warunki atmosferyczne ani niedogodności terenu, tylko grasujący w lesie… lew. Z trasy musieliśmy zatem zejść dość szybko, ale zaraz pojawił się pomysł, aby wybrać się na małą wycieczkę rowerową i zwiedzanie okolicy – tych partii, gdzie oczywiście lwy nie mieszkają.
Mały pogromca lwów w drodze na Muńcuł
Gmina Ujsoły jest istnym rajem dla cyklistów, przebiega przez nią kilka pięknych szlaków rowerowych. Ponadto, zaledwie kilka kilometrów od Ujsoł, można zwiedzić Słowację, a tu, na aktywniejsze rodziny niebojące się wyzwań, czekają takie atrakcje jak chociażby słynne parki termalne w okolicach Bešeňovej (około 80 km od Ujsoł), natomiast miłośników swojskich wycieczek z pewnością zadowolą zakopiańskie Krupówki (około 90 km od Ujsoł).
Przystanek na szlaku rowerowym w stronę Słowacji
Meta
Pół roku treningu, pół roku wyczekiwania i oto, po niewiele ponad 8 godzinach biegu, mokry i ubłocony niemal po pas, na metę wbiegł nasz ultramaratończyk. Bieg okazał się niełatwy, szczególnie dla debiutanta. Było mokro i mgliście, niemal cały czas mżyło. Widoki są nie do opisania, choć warunki pogodowe i spowijająca góry mgła niestety po raz kolejny zasłoniła zawodnikom Tatry. Ale za to bezmiar wrażeń na długo pozostanie w pamięci. Wysiłek i satysfakcja, zmęczenie i wola walki – każdy kolejny kilometr był skokiem do pokonania własnych słabości. Nie było miejsca na rywalizację, jesteśmy przekonani, że wszyscy uczestnicy biegu poczuli ducha gór i na beskidzkich szczytach, spotkali Chudego Wawrzyńca. Mistyczne wrażenia – tak podsumował mój mąż te zawody. Do zobaczenia za rok!
Dwaj bohaterowie na mecie
Serdecznie gratulujemy wszystkim uczestnikom ukończenia Chudego Wawrzyńca. Pierwsze miejsce w biegu na 50 km zdobył Tomasz Kalisz (4:54:30); w biegu na 80 km pierwsze miejsce zdobył Jacek Michulec (8:58:23); w kategorii kobiet, w biegu na 50 km pierwsze miejsce zdobyła Justyna Frączek (6:10:00), natomiast w biegu na 80 km pierwsze miejsce zajęła Ewa Majer (09:38:48). Gratulujemy!
Gdzieś miedzy Wielką Rycerzową a Muńcułem. Prawda, że pięknie?
tekst i fot. Magda Zaporowska