Łyżwiarstwo szybkie i short track to ta sama dziedzina sportu, jedynie w języku osób nieuprawiających ten sport mówi się o jego zawodnikach panczeniści i short trackowcy. Natomiast w języku zawodniczym łyżwiarstwo to dzielimy na: tor długi (ang. long track) i tor krótki (ang. short track), bowiem to właśnie tor jest podstawowym i najważniejszym elementem tej dyscypliny i elementem rozróżniającym poszczególne jego style.
Tor długi (long track), tak jak widać na poniższych rysunkach ma obwód 400 m, zaś tor krótki 111,12 m. Zawodnicy toru długiego startują z różnych miejsc w zależności od dystansu, w jakim biorą udział; zawodników jest zawsze dwóch i każdy z nich ma przypisany swój tzw. tor konkurencji, wewnętrzny i zewnętrzny, który w pewnym momencie zmieniają. Z kolei zawodnicy toru krótkiego startują z jednej linii startowej; jest ich od 4 do 8 w zależności od rodzaju wyścigu (bieg może być drużynowy lub indywidualny).
A oto różnica w wyposażeniu zawodników toru długiego i toru krótkiego:
Jazda na długim torze cieszyła się dużo większym szacunkiem i istniała na długo przed tym, nim w Ameryce Północnej w pierwszych latach XX wieku pojawił się tor krótki. Specjaliści od jazdy na długim torze przerzucili się na lodowisko do hokeja, aby zwiększyć swoją zręczność poruszania się po lodzie i umiejętności wyścigowe. Niektórzy z nich już nigdy nie wrócili na długi tor. Na długo wykluczyło ich to z Igrzysk, aż do roku 1998, kiedy to w Calgary jazda na torze krótkim pojawiła się po raz pierwszy jako dyscyplina olimpijska.
Można powiedziec, że łyżwiarstwo szybkie na torze krótkim to taka zabawa „w berka” w sztafecie. Wszystko opiera się na efekcie domina: pierwsza kostka upada i… cała sztafeta "bierze w łeb". Dlatego, aby utrzymać sytuację w ryzach, łyżwiarz musi wejść szeroko w zakręt, utrzymać swoją pozycję i, nie spuszczając ze wzroku kolegi z drużyny, pojawić się obok niego w odpowiednim momencie tak, aby ten przejął „pałeczkę” i popędził dalej. Wówczas drugi „element układanki”, czyli zawodnik, który przepuścił kolegę podąża za cieniem tegoż, oceniając osiąganą przez niego prędkość. Celem jest wejście w zmianę we właściwym momencie - nie za wolno, aby nie stracić pędu ani tez nie za szybko, żeby nie spowodować kolizji na torze i przerwania sztafety przez sędziego.
Brak tu jakiejkolwiek „pałeczki”. Zamiast wystawiać rękę, zawodnik z tyłu przyjmuje skuloną postawę, kumulując wszystkie swoje siły tak, aby w momencie „wypchnięcia” przez swojego poprzednika wystartował niczym kula wystrzelona z armaty. Tuż przed „wypchnięciem” kolegi z drużyny, zawodnik jadący po wewnętrznym torze powinien osiągnąć maksymalną prędkość, poruszając się krótkimi ślizgami.
Dla drużyn tłoczących się i pozostających w tyle moment wypchnięcia jest zaledwie „klepnięciem po ramieniu„, ponieważ kolizja z zawodnikami jadącymi z przodu stanowiłaby poważne wykroczenie podlegające karze. Po zakończeniu wyścigu zawodnicy, którzy „wypychali” kolegów z drużyny, mogą rozluźnić swoje mięśnie i odetchnąć głęboko w nadziei, iż zdobyli przewagę nad przeciwnikiem.
Jeśli będziecie mieli możliwość, zapytajcie któregokolwiek ze sprinterów, a potem łyżwiarza figurowego, żeby wymienił wam wszystkie te rzeczy, których nie lubi w swojej dyscyplinie. Jestem przekonany, że łyżwiarz figurowy prędko taką listę sporządzi. To w prawdzie nic osobistego, ale konflikt „na lodzie” da się zauważyć. Zawodnicy uprawiający łyżwiarstwo figurowe woleliby, aby lód osiągał grubość od 5 do 8 centymetrów. Tymczasem na obiektach z pozwalającym osiągnąć najwiekszą prędkość torem do łyżwiarstwa szybkiego w Calgary, w Marquette i Pekinie grubość lodu osiąga ok. 2,5 centymetra. Cieńszy lód to lepsze wyniki. Dodajmy trochę arktycznego powietrza, a rekord świata gwarantowany. Niestety lód, którego używają łyżwiarze figurowi jest mniej zbity i przez to dużo wolniejszy.
Mariusz Lichosik - MKS Korona Wilanów